czwartek, 23 kwietnia 2015

przypadkowy przypadek.

czwartek zapowiadał się wyjątkowo nudnym dniem. kompletnie nie miałam pomysłu na to, co dziś ze sobą zrobić. kręciłam się po domu, chodziłam z kąta w kąt w poszukiwaniu ciekawego zajęcia. w zasadzie to w poszukiwaniu jakiegokolwiek zajęcia. 
mogłam posprzątać, ale przecież u mnie zawsze panuje porządek, dbam o to. mogłam wybrać się na rower, ale okazało się, że opona jest przebita. mogłam też wyjść z psem, ale...
...no właśnie, nie mam psa.

to takie banalne, ale wybrałam galerię handlową. właściwie to dawno nie robiłam zakupów w sklepach stacjonarnych, wszystko kupuję na stronach Internetowych. 
pomyślałam, że nie jest to taki głupi pomysł, bo szał będzie dopiero jutro - piątek, przed weekendem - do tego godzina taka, gdzie ludzie zazwyczaj są w pracy.

jak szalona od sklepu do sklepu biegałam ścieżkami galerii, nie pomijając chyba żadnego punktu. kupiłam kilka potrzebnych i mniej rzeczy, w każdym razie to nie jest istotne.
po kilkugodzinnym maratonie w końcu poczułam, że nogi odmawiają mi już posłuszeństwa.
usiadłam w pierwszej lepszej kawiarni i zamówiłam naprawdę dużą dawkę kofeiny. 
w czasie, kiedy moja kawa robiła się gdzieś tam w tle, do stolika, przy którym siedziałam podszedł wyjątkowo atrakcyjny mężczyzna i wprost zapytał czy może dotrzymać mi towarzystwa. czemu nie, odparłam. w sumie to nie odparłam, tylko pomyślałam a wcześniej zdążyłam już odpowiedzieć, że może.
czarujący Pan zabawiał mnie równie czarującą historyjką o tym, jak wylądował wczoraj twarzą w błocie i nie był to zabieg w spa.
przyszła moja kawa. on poprosił o to samo i "duże lody dla Pani". na lody akurat ochoty nie miałam, ale nie chciałam sprawiać mu przykrości. 
siedzieliśmy tam mniej więcej godzinę czasu, rozmawiając o wszystkim i niczym. 
w jednym momencie spojrzał na mnie w sposób taki, że nie wiedząc jeszcze co za chwilę powie, miałam chęć rzucić: "tak!".
"masz ochotę na seks?" a ton jego głosu wskazywał na całkowitą pewność, że nie odmówię.
może to głupie, jednak sprawił tym, że chciałam być jego tu i teraz.
wstałam od stolika i wskazałam wzrokiem, żeby poszedł za mną. zdążyłam tylko zauważyć, że zostawił na stole pieniądze i szybciutko zaraz pobiegł za mną.

zaciągnęłam go do męskiej toalety - mogłam do damskiej, jednak facet tak ociekał testosteronem, że nie chciałam wprawiać go w jakiekolwiek zakłopotanie. 
cudownie pachniał. porządny zapach luksusowych perfum.
rozpięłam jego spodnie tak sprawnie, że chyba sam nie zorientował się, kiedy był już we mnie. 
można pomyśleć, że wszelkie okoliczności sprzyjały dzikiemu pieprzeniu się na szybko. ale nie. był delikatny, subtelny i piekielnie seksowny. 
jego spontaniczna i wyuzdana propozycja całkowicie przeczyła temu, co pokazał za drzwiami toalety. było mi tak dobrze, że chyba przestałam panować nad powstrzymywaniem jęków swojej rozkoszy. nie obchodziło mnie już w ogóle czy ktoś nas usłyszy.
doszedł we mnie, bo w tym momencie przycisnęłam go mocno do siebie. 
na pewno ślady moich paznokci pozostaną na nim przez kilka najbliższych dni.

wyszliśmy z toalety, jak gdyby nic się nie wydarzyło. pocałował mnie bardzo namiętnie i nie powiedziawszy nic odszedł. 
po chwili dopiero, kiedy poprawiałam się w damskiej toalecie znalazłam jego wizytówkę w kieszeni swojej spódniczki.

nie mam pojęcia kiedy ją tam włożył.


źródło: http://sexgifwall.tumblr.com/page/28

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

pozostaw tu ślad po sobie