z pewnością pamiętacie Panią S., o której pisałam kilka tygodni temu.przez pewien czas nie mogłam przestać myśleć o tej kobiecie, starałam się je odpychać, jednak bezskutecznie.
myśli te w ułamku sekundy powróciły, bowiem Pani S. zadzwoniła do mnie dzisiejszego ranka. przyznam szczerze, że gdy zobaczyłam połączenie od NIEJ przez moment zawahałam się czy w ogóle odebrać. szybkie wspomnienie tamtego wieczoru sprawiło, że odebrałam.
uprzejmie zapytała o to, co u mnie słychać, po czym przeszła do sedna i chciała dowiedzieć się, kiedy mam wolny wieczór na spotkanie we trójkę. mimo wątpliwości - które z pewnością usłyszała w moim niepewnym głosie - postanowiłam spróbować. umówiłyśmy się na dzisiejszy wieczór. Pani S. powiedziała, że nie może doczekać się, kiedy w końcu mnie zobaczy. bardzo mi to pochlebiało, nie ukrywam.
wiedziałam, że z ogromną niecierpliwością czeka na to spotkanie. powiedziała o której godzinie podeśle po mnie taksówkę i że spotkamy się w hotelu obok tego, w którym spotkałyśmy się ostatnim razem.
przeszło mi nawet przez myśl, że to dużo droższy hotel, ale przecież nie ja miałam za to płacić.
kiedy skończyłyśmy rozmawiać, usiadłam na brzegu wanny i intensywnie zaczęłam rozmyślać o tym, jak będzie wyglądało to dziś. ostateczny bilans? cholernie nie mogłam się doczekać! najgorsze w tym wszystkim było to, że spotkanie to miało tym razem odbywać się na innych zasadach. miał uczestniczyć w nim jej mąż.
swoją drogą - postanowiłam pójść na kompromis sama ze sobą. maksimum swojego czasu poświęcę babci, opiece nad nią a tyle, ile mi go zostanie, przeznaczę na pracę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
pozostaw tu ślad po sobie