niedziela, 19 kwietnia 2015

przetańczyć całą noc.

chwilę temu wróciłam do domu po cudownie spędzonej nocy na weselu siostry mojego klienta.
bez zbędnego wyolbrzymiania, to był naprawdę wspaniale spędzony czas. nie spodziewałam się absolutnie takiej atmosfery, tak ciepłego przyjęcia mojej osoby.
wszyscy gratulowali Państwu Młodym wstąpienia w związek małżeński, a w następnej kolejności mojemu klientowi takiej partnerki, jaką jestem ja.
pochwał nie było końca, aż czułam lekkie zawstydzenie. sam mój klient nie stronił od komplementów w moim kierunku, był zachwycony tym, jak wyglądałam, jak się zachowywałam, w jaki sposób wypowiadałam. czułam jego wzrok na sobie przez cały czas.
miło, bardzo miło. zmęczenie dopadło mnie dopiero teraz, z momentem przekroczenia progu drzwi swojego mieszkania, ale wcześniej kompletnie tego nie czułam.

dawno już nie czułam się tak...szczęśliwa? tak, jestem dziś szczęśliwa. i choć w zasadzie nie było to wielkie wydarzenie, zlecenie jak każde inne - może nie do końca - to jednak wiążę z tym mnóstwo emocji, pozytywnych.
M. towarzyszył mi przez cały czas, na moment nawet nie opuszczał mnie na krok. nie wiem, czy był tak zazdrosny, bowiem cieszyłam się ogromnym zainteresowaniem ze strony wielu mężczyzn tam obecnych - czy po prostu bał się, żeby nasz sekret nie wyszedł na jaw.
oczywiste, iż przecież nikomu nie powiedziałabym, że jestem tam za grubą kasę, kolokwialnie ujmując. jestem profesjonalistką.

M. odwiózł mnie taksówką pod dom, na pożegnanie powiedział: "to była najlepsza inwestycja w moim życiu. dziękuję."
jest fajnym facetem.



1 komentarz:

  1. jak miło mi napisać, że czekam z niecierpliwością na następny post- pozdrawiam ^_^

    OdpowiedzUsuń

pozostaw tu ślad po sobie