wtorek, 7 kwietnia 2015

nieszczęścia chodzą stadami.

czuję wewnętrzną potrzebę oczyszczenia się...
w ostatnim czasie spadają na mnie same nieszczęścia.
moja babcia zachorowała. zachorowała na sepsę.
właściwie przez moment była o krok, aby znaleźć się kilka metrów pod ziemią. 
zaczęło się od wysokiej gorączki jednego dnia, ja dowiedziałam się jednak dopiero na dzień następny, kiedy babcia zadzwoniła, że zepsuł się jej telewizor. nie ukrywam, że zmartwiłam się, więc pojechałam do niej. przerażenie moje sięgnęło jednak zenitu na miejscu, kiedy dobijałam się do drzwi mieszkania babci a ona nie otwierała...

...odwołałam wszystkie spotkania zaplanowane na następny i w zasadzie najbliższe dni. babcia wyglądała bardzo źle, 3 ostatnie dni nic nie jadła, niewiele piła. przyznała się w końcu, że upadła i uderzyła głową o podłogę. z odruchu zadzwoniłam na pogotowie - choć w takich przypadkach dzwoni się tam od razu po wypadku - z niechęcią, ale przyjechali. tym razem babcia wylądowała w szpitalu. na kilka dni zrobiłam sobie wolne od pracy. 
Pani Doktor powiedziała, że kolejnych 24 godzin babcia by nie przeżyła. 
muszę się nią zająć. muszę rozsądnie poukładać sobie wszystko, bowiem z jednej strony teraz, kiedy babcia wymaga mojej opieki i tym samym poświęcenia, potrzebowała będę więcej pieniędzy, a skąd wezmę pieniądze, gdy cały czas planuję spędzać z babcią...
rodzice...wiecie jacy są. Ich praca jest najważniejsza, opowiadałam Wam o nich kiedyś. 
nie mają czasu, więc babcią się nie zajmą na pewno.
co Wy zrobilibyście na moim miejscu? 
nie jest to rzecz jasna dylemat rzędu: "babcia czy prostytucja?", gdyż odpowiedź jest oczywista. ale jak mam to rozwiązać...
czuję cholerne przygnębienie.


źródło: http://i2.pinger.pl/pgr194/af7c6bbd000b9ec9499bd803/smutek.jpg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

pozostaw tu ślad po sobie