czwartek, 12 marca 2015

wkręceni w miłość, jak w dobry żart.

do moich urodzin pozostało 7 dni. 28 lat życia za mną, kiedy to minęło...to prawie 9 już lat z kolei, odkąd zajmuję się tym, czym że zajmuję się pewnie domyślacie.
jestem panią do towarzystwa czy bardziej bezpośrednio - prostytutką. 
chociaż nie lubię tego określenia. doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, iż ludzie postrzegają to z jednej perspektywy. sprzedaje swoje ciało, uprawia seks za pieniądze - oczywiste kim jest. ale prostytutka to nazbyt wulgarne, mnie osobiście kojarzy się z taką, która stoi przy drodze i "łapie co popadnie". nie ja.

swoich klientów przyjmuję w domu, najczęściej swoim, ale jeżdżę także do nich. zabierają mnie często do hotelu, na wycieczki, do samochodu. nie wiem o nich nic i wszystko zarazem. jestem w stanie ocenić z jakiego domu pochodzą, czy są majętni mniej lub bardziej. mam swoje zasady, jakimi się kieruję a co najważniejsze, nigdy ich nie łamię. niezależnie od kwoty, jaką mi proponują za "usługę". a kwoty padają niewyobrażalne.
wiecie, co mnie nadal, po tylu latach zastanawia? nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie po 9 prawie latach. czego szukają u mnie mężczyźni z obrączką na palcu prawej dłoni? czego ode mnie oczekują, być może od czego uciekają? 
sytuacja w domu ich przytłacza, szukają odskoczni? dziewczyna, żona nie pozwala wyładować im swoich seksualnych potrzeb? a może nie w stopniu wystarczającym? możliwe, że kwestia leży w niedopasowaniu. bo przecież możemy dogadywać się świetnie, ale nie musimy zgrywać się seksualnie. jestem w stanie zrozumieć naprawdę wiele, ale aby zrozumieć, muszę wiedzieć. uważacie, że w życiu codziennym, gdzie nie oszukujmy się, niejednokrotnie wkrada się rutyna, brakuje czasu na seks? a może Ty, drogi czytelniku pokusiłeś się niegdyś o zdradę, która okazała się nie tanią rozrywką? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

pozostaw tu ślad po sobie