poniedziałek, 11 maja 2015

w pogoni za fantazją.

dzisiejszego ranka pierwszy raz miałam okazję przekonać się, jak dobrą decyzję podjęłam decydując się na przesłodkiego czworonoga.
odkąd tylko otworzyłam oczy czuję się paskudnie, a właściwie to obudziłam się, bo tak niedobrze spałam.
mimo potwornych mdłości i przekonania, że ten dzień zdecydowanie nie będzie należał do mnie, uśmiechnęłam się szczerze, gdy zobaczyłam tę kochaną mordkę z samego rana.

spacerując z Batmanem po parku tuż obok mojego mieszkania spostrzegłam pięknego Lexusa, z którego wysiadł czarujący mężczyzna. nigdy wcześniej nie widziałam go tutaj, zainteresowało mnie więc do kogo mógł przyjechać.
wszedł do kawiarni - jedynej w okolicy, która zaprasza klientów już od godziny 5 rano - więc zapewne był z kimś tam umówiony. 
nie wiem i szczerze przyznam, iż specjalnie wnikliwie nie analizowałam możliwych rozwiązań. 
wiedziałam jedno - chcę poznać tego faceta. bez głębszego namysłu o konsekwencjach podeszłam do samochodu i wsunęłam mu swoją wizytówkę za wycieraczkę.
odezwie się to świetnie, jeżeli nie, łzami się nie zaleję. nic nie tracę, prawda? 

wróciłam do domu szybciutko, ponieważ Batman jest jeszcze za młody na długie i intensywne spacery, zwłaszcza rankiem, kiedy mimo pory roku jest jednak chłodno. muszę dbać o mojego nowego przyjaciela.

nie ukrywam, że myślami wciąż jestem przy mężczyźnie, któremu podsunęłam swoją wizytówkę. niezaspokojona ciekawość tego, czy zadzwoni do mnie, jest na tyle silna, iż ciężko skierować myśli w innym kierunku. ale wszystko ma swoje granice, rzecz jasna. nie zamierzam popadać w paranoje, jakąkolwiek i z powodu kogokolwiek. 
moje samopoczucie jest na tyle złe, że zaczyna brać jednak górę nad wszystkim pozostałym. już dawno nie czułam się tak potwornie.
no... może wtedy,gdy wylądowałam w szpitalu zgwałcona i pobita. ale to puszczam w niepamięć. dołożyłam naprawdę wszelkich i wielkich starań, by "wymazać" to z pamięci.
albo rozkłada mnie jakieś potworne choróbsko, co całkiem możliwe, gdyż Iga pisała mi w nocy, że czuje się równie źle, albo zjadłam coś, co mi zaszkodziło. na szczęście od tego się nie umiera.

w okolicach godziny 10 przyjechał, niespodziewanie jak na niego przystało, M. oczywiście nie byłby sobą, gdyby po drodze nie odwiedził piekarni i nie przywiózł mi świeżego pieczywa na śniadanie. tym razem ja przygotowałam je dla nas oboje w zamian za ostatni raz, gdy podał mi śniadanko do łóżka. 
ten mężczyzna chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. a może to ja po prostu straciłam wiarę w to, że facet może potrafić myśleć o wszystkim.
nie zapomniał też o Batmanie. przywiózł kilka kolorowych zabawek twierdząc, że tak młody psiak potrzebuje zajęcia. urzekł mnie znów niesamowicie.
zapomniałam nawet na moment, jak niewdzięcznie się dziś czuję. 

M. siedział w fotelu obserwując mnie jak zmywam po śniadaniu. czułam jego wzrok na sobie. lubię to.
podeszłam do niego, uklękłam przed nim i zaczęłam rozpinać jego spodnie.
powiedział: "Skarbie, przecież nie po to przyjechałem, dobrze wiesz. nie musisz."
"nie muszę, ale chcę" odpowiedziałam.
zaspokoiłam go oralnie, co uwielbia. było mu chyba wyjątkowo dobrze, bo mimowolnie pociągnął mnie mocno za włosy w chwili szczytowania. nie zrobił mi tym krzywdy, wręcz przeciwnie.
przepraszał mnie później kilkakrotnie, bał się, że poczułam się przedmiotowo. nic z tych rzeczy. wiem, że tak nie jest.
przepraszał mnie podwójnie, kiedy okazało się, iż jest już tak późno, że za moment spóźni się na zebranie, którego jest przewodniczącym.
doskonale wiem, że pracuje i musi być punktualny. jest w końcu prezesem a przykład idzie z góry.
w życiu bym nawet nie pomyślała, że przyjeżdża do mnie na szybki numerek po czym jeszcze szybciej się zmywa. to nie ten typ.
zwłaszcza, że to ja tego chciałam.


źródło: http://the-art-of-blowjob.com/post/115994975587


zabawne, ale kiedy tylko zamknęłam drzwi za M., dostałam sms: "czy to Twoją wizytówkę znalazłem za wycieraczką?"


ps. dopiero teraz, sięgając po laptop, zauważyłam torebkę z prezentem, którą M. postawił na komodzie w salonie.



źródło: http://wkruk.pl/bransolety/bransoleta-w-kruk,id-67400







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

pozostaw tu ślad po sobie